Projekt Recenzja: Cynic – Kindly Bent To Free Us

Bojadżijew zarzucił Cynic. Prędzej czy później musiała się ta kapela pojawić, bo jak znam Bojadżijewa, to jej jakos tam fanuje chyba. W końcu to ponoć reformatorzy. Ze mną jest trochę inaczej, nie fanuję, a do tego boję się metalowych reformatorów. Boję się najbardziej progresji, która tak bardzo zawiera się w reformacji.

Metalu jakby mniej, ładnie grają śpiewają, a w openerze The Hallucination Speak to sobie chłopaki nawet bitlesowski zaśpiewy urządzają. Wtf? Byłem pewny, że bitlesowskie harmoniczne zaśpiewy są zarezerwowane dla mnie w Projekcie Recenzja. A jeszcze mnie zaskoczył Gitanjali bo tam z kolei gdyby te delikatne wokale zaśpiewali panowie chórkiem, to skojarzenia kierowałyby się nawet ku Beach Boys. No dobra, przesadziłem i to chyba sporo. Ale fajnie byłoby gdyby chórkiem. Choć i tak jest przyjemnie.

Pozozostałe kawałki zlewają mi się w jedno i nie do końca jestem w stanie je rozróżnić. Choć taki The Lion’s Roar też ma przyjemny refren (tak sobie teraz słucham). W ogóle wokal pana Paula Masvidala kogoś mi przypomina, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć kogo. Jak tylko na to wpadnę, to napiszę w komentarzu. A tak w ogóle, to fantastycznie na tej płycie chodzi bas. Bardzo mi pasuje.

Dupy mi ten album nie urwał. Podejrzewam, że metalowa brać die hardów raczej wzgardzi. Nie wiem jak to wygląda, bo słynny Focus Cynica słuchałem baaardzo dawno temu i w ogóle nie pamiętam, ale tam bas chyba tak ładnie nie chodził (o czym kurwa jest to zdanie?!). Nie wiem czy wrócę do Focusa bo tam to chyba nawet jakiś jazz był (boję się), na Kindly Bent To Free Us z kolei nie uciekli od progresji. Ja gitarowej muzyki progresywnej raczej nie lubię, tak jakoś się złożyło. Zła płyta to nie jest, ale mojego serca nie zdobyła. No może z wyjątkiem basisty Seana Malone’a.

Ocena: 6/10

 

Recenzja Bojadżijewa
Recenzja Wmichaela

Dodaj komentarz