Post punk

Bardzo ostatnio polubiłem tę etykietkę. Sporo można do niej wrzucić, sporo się mieści, od Talking Heads po Black Flag. Kiedyś, kiedy zasłuchiwałem się w tylko prawdziwy punk! to na przykład taka kapela Wipers ze swoim albumem Youth of America tylko drażniła moje uszy. Dziś to miód. W ogóle grzebanie w tej etykietce może doprowadzić do ciekawych wynalazków, jak choćby włoska kapela o wdzięcznej nazwie CCCP Fedeli alla Linea. Bardzo fajnym zajęciem jest też śledzenie poczynań tych, którzy z punka powyrastali, weźmy choćby kapelę Wire. Ich Pink Flag to świetna jazda po punkowemu, tyle że z maksymalnie skróconą średnią dawką czasu na utwór. Wyborne, całkowita esencja, choć i przy tej płycie spotyka się etykietkę post punk, mimo że to 1977r., potem już zaczęły się eksperymenty, czy udane, to każdy sam może sprawdzić. Albo na naszym polskim podwórku choćby taka Siekiera. Z Budzym to wiadomo, ale już Nowa Aleksandria! Wiem, że to niemal Killing Joke, a tytułowy utwór, to w pewnym momencie właściwie kopia The Wait, ale nic nie poradzę, że wolę Siekierę. Cóż za piękna płyta i, a jakże, post punk. No ale także nowa fala czyli new wave, coś jak późniejsze dokonania chłopaków z Wire. Z kolei jak słucham Minutemen, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tu jest podobnie jak u Cpt. Beefhearta. On swoją Replikę Maski Pstrąga swtorzył na bazie bluesa, ale go dekonstruując. Opierał się na formie bluesa, po czym znacznie ją rozszeszył. U Minutemen z kolei dzieje się podobnie, choć na bazie punka. Tak przynajmniej ja to widzę.

Wciąż ciągnie mnie do punka, może nie za często, ale z tą muzyką jest mi po drodze, zawsze było, ale teraz widzę, że moja dusza ma jednak dopisek post, bo wtedy czuję się jak w siódmym niebie.

4 uwagi do wpisu “Post punk

  1. Mnie zawsze fascynowało to czy zespół The Stranglers to post punk. Kolesie są z pokolenia ’77. Wtedy wyszła pierwsza płyta, są na niej numery, które można by podciągnąć pod punk. Ale to już bardziej new wave jest. Lub cuś podobnego. To by było fajne – punk i nowa fala powstały symultanicznie, nie było ewolucji.

  2. @wmichael – o proszę, ja się muszę szczerze przyznać, że Stranglers to nie słuchałem chyba z 15 lat, a i wtedy jakąś składankę. Więc właściwie nie wiem. Ale jakby wziąć cały Nowy Jork z lat 60, to właściwie Twoja teza brzmi całkiem całkiem. Suicide przecież, Television. Trochę by tego znalazł. A pod punk to pod koniec lat 70tych wszystko było podciągane, jak pod grunge w latach 90tych.

    @bojadzijew – no tak, a chłopaki zaczynali też jakby nieco po punkowego, chociaż ja wiem? Ciekaw jestem ich następnej płyty, bo Prąd jest pierwszą w innej trochę konwencji. Ciekawe czy to pociągną czy wrócą do swoich korzeni?

  3. [Lao Che]

    Chłopaki zaczynali od porąbanego hip-hopu w zespole Koli (polecam). Na pierwszej płycie to raczej psychodelia, na „Powstaniu” to wszystko wymieszane ze sobą. Punk, metal, ska, reagge. „Gospel” podobnie. „Pąd stały” to dużo elektroniki. Post-post music 😉

    @dawrweszte

    Właśnie, miałem wspomnieć o scenie nowojorskiej z tego okresu. Punkowe to było The Ramones. Reszta to już nowa fala, industriale i takie dziwne rzeczy. Talking Heads, Patti Smith, Television, Blondie czy właśnie Suicide. Wszystko to punk?

    [The Stranglers]

    To w ogóle dziwna kapela. Bo z jednej strony punkujące numery, a z drugiej takie Doorso-podobne walczyki.

Dodaj odpowiedź do wmichael Anuluj pisanie odpowiedzi